Statek kosmiczny Ścianka

 

Brum nr7/8 (52/53) lipiec-sierpień 1998, str. 60, autor: Tomek Zrąbkowski

Jak grać piosenki, gdy rozsypują się na kawałki? W którą stronę odjechać, żeby jednak się jakoś spotkać? Jak głęboko pod ziemią wybudować garaż, żeby osiągnąć wystarczająco undergroundowe brzmienie? Nad takimi pytaniami musieli głowić się niewątpliwie muzycy Ścianki zanim przystąpili do nagrywania debiutanckiej płyty. Czy znaleźli odpowiedź? Tak, zdali się po prostu na swojego czuja. Czteroosobowy szwadron śmierci stworzony przez trójmiejskich muzyków zabija bez litości. Unicestwia swą energią, pasją, żywotnością, nieograniczoną inwencją grania, pokręconą strukturą, wciągającą melodią, rozpasaną improwizacją, nieposkromionym temperamentem, wykręconą wrażliwością i destrukcyjnym zapałem. Porozciągane piosenki, wyżęte i wywrócone na drugą stronę. Aż chce się słuchać i słuchać, wciąż odkrywając coś nowego. Każdy element historii, który tu występuje stracił już rację rację bytu - THE STOOGES, THE TROGGS, VELVET UNDEGROUND, CPT BEEFHEART to nieśmiałe wspomnienia, służące raczej jako drogowskazy dla topornych, niż światełka oświetlające drogę wtajemniczonym. Zresztą niech będzie - garażowy rock, psychodelia czy garażowy rock'n'roll. Dla debili niech będzie nawet post grunge. ŚCIANKA od tego się nie rozwali. Wielka płyta łatwo nie pęka!


Machina nr 10 (31) październik 1998, autor: Grzegorz Brzozowicz Ocena: 4/5-jest bosko-TYP MACHINY

Recenzja "Statku kosmicznego Ścianka" Naprawdę robi się przyjemnie , kiedy okazuje się, że w naszym kraju mogą powstać takie płyty. Byłem już przekonany, że nasza muzykalna młodzież albo chce być soulowymi lalusiami, albo rapowymi brutalami, albo też hardcore'owymi hibernatami. A tu w tym roku pojawiły się arcyciekawe płyty Kur, Łoskotu, Mapy, Ścianki, a niebawem ukaże się kolejny album Ewy Braun. Co istotne, wszystkie te pozycje wydały małe niezależne firmy i, co ciekawe, wszystkie zespoły pochodzą z północy Polski. Reprezentantów sceny trójmiejskiej od piętnastu lat charakteryzuje otwartość na nowe trendy w muzyce, a ich propozycje wybiegały daleko w przód w porównaniu z muzycznymi wizjami reszty kraju. Nie przypadkiem tam narodziła się Gdańska Scena Alternatywna czy jass. Dlatego muzyka Ścianki ma swoje korzenie zarówno w amerykańskiej alternatywie, jak i w dokonaniach starszych kolegów. Statek kosmiczny wypełnia eklektyczna muzyka, która ujawnia wiele fascynacji, jakim podlegają muzycy zespołu. Czytałem, że to ponoć jest polski Mudhoney albo garażowa psychodelia. Coś w tym jest. By się samemu powymądrzać dodam jeszcze The Jon Spencer Blues Explosion, Hawkwind, a dźwiękowe żarty przypominają nawet Residents. Co najważniejsze, ten konglomerat nie razi wtórnością. Po prostu Ścianka czerpie z dobrych wzorców i ma niewątpliwy dar układania prostych popowych numerów (Piosenka Nr 3). Może też udanie popłynąć w kierunku śmiałej improwizacji (Trans-atlantyk, Down There Low, Piórko, Ścianka, Czerwone kozaki). Wszystko jest nagrane bez kompleksów, a zarazem nadmiernego nadymania się (choć teksty pozostawiają jeszcze nieco do życzenia). Grupa po prostu w swoim sopockim garażu nagrała płytę, która daje nadzieję na odrodzenie się inteligentnej rodzimej muzyki rockowej. Jest to też dowód na to, że niekoniecznie trzeba śpiewać bzdury i mówić, że na tym polega muzyka pop. Czarny piasek z wybrzeża.


Wiatry - info-reviews zine nr 14 jesień-zima' 98/99, autor: Artur Lipiński

"Statek kosmiczny" to debiut tego trójmiejskiego zespołu, ale chciałoby się słyszeć więcej takich debiutów. ŚCIANKA proponuje naprawdę szaloną podróż po kosmosie dźwięków niezwykle różnorodnych. Zespół przywołuje wspomnienie awangardy rockowej lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, muzyki improwizowanej znanej ze sceny yassowej, gitarowego ambientu i elektronicznych ekstrawagancji czasów współczesnych. Do tego rozpierdala wątki muzyczne równie udanie jak zespoły noise związane z Amphetamine Reptile czy Skingraft, szokując przy tym naturalnym, nasyconym brudem brzmieniem (za które współodpowiedzialny jest P. Pawlak - wizjonerski gitarzysta ŁOSKOTU). Post-fuckin'avant-hendrix'grunge-noise-rock??? Zajebiste.


Magazyn XL, autorka: Jolka Madziar, ocena: XL

Chyba tylko fakt, że Ścianka korzysta z dobrodziejstw improwizacji (nie licząc koneksji natury geograficzno-towarzyskiej), zadecydował o tym, że krytyka nie tylko wpisała sopockie trio w nurt yassowy, ale też znalazła mu miejsce w drzewie genealogicznym stylu. Ścianka bowiem odwołuje się do innej niż cała ta rozimprowizowana tłuszcza tradycji - do awangardowego, psychodelicznego rocka z przełomu lat 60. i 70.: The Stooges, Captaina Beefhearta, Velvet Underground, MC5 i Pink Floyd. Debiutancki album "Statek kosmiczny", choć prezentuje najbardziej komercyjne spośród trzech wcieleń grupy (skrzyżowanie noise'u a la Sonic Youth z fake garage) przynosi 18 brudnych i zgrzytliwych kompozycji z elementami ambient i muzyki ilustrującej (nie ilustracyjnej), układających się w spójną, groteskową opowieść o podróży w nieznane. Bo gdzie podróżować, jeśli nie w nieznane, skoro - jak wszyscy wiemy - rock'n'roll umarł? "Statek..." ukazuje Ściankę jako zespół, który korzystając z dzikiej rockowej ekspresji i gitarowych środków wyrazu, poszukuje własnego, współczesnego oblicza, nie stroniąc przy tym od poetyki przekory i jaja. Znakomita muzyka i piękna produkcja (pomyśleć, że "Studio im. Adama Mickiewicza" mieści się w kanciapie, w której grupa ma próby...) czynią z debiutu fonograficznego Ścianki jedną z kandydatek do tytułu Płyty Anno Domini 1998.


http://www.artrock.hg.pl, autor: Jarek Krawczyk, ocena: 3,5/5

Są dwie drogi, którymi kierują się współczesne zespoły rockowe. Jedne ślepo naśladują muzykę z lat 60. i 70., nie wnosząc do niej nic nowego. Inne z kolei rzucają się w wir chwilowej mody. I tak, kiedy na szczytach list przebojów były utwory Nirvany, wszyscy chcieli grać jak Nirvana. W tej chwili karierę robi np. Korn. I z tego powodu połowa zespołów rockowych poobniżała sobie strój instrumentów. Efekt jest taki, że kiedy słucham płyty, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Cały czas mam wrażenie że to wszystko już słyszałem. Jedno wielkie zrzynanie od innych. Jest jednak parę zespołów, które starają się być oryginalne. I nawet jeżeli momentami nie czuję granej przez nie muzyki, darzę te grupy wielkim szacunkiem. Jakiś czas temu dołączyła do nich Ścianka. Płytę wypełnia muzyka ciekawa. Słychać w niej echa lat 60., ale w tym przypadku nie ma mowy o żadnym naśladownictwie. Ścianka dużo eksperymentuje. Zwolnione tempa, przetworzone głosy, archaiczne organy. Wiem, wiem... To wszystko też już było. Ale nie jednocześnie. Na płycie "statek kosmiczny" nie brakuje również rockowego czadu, a także napieprzania w instrumenty. Jednak nie bezmyślnego. Trzeba też wspomnieć o jednej rzeczy, której ostatnio na rockowych płytach brakuje: niesamowitej energii. Jednak wysłuchanie całej płyty wypełnionej wrzaskami, hałasem i to w dodatku czasem w zwolnionym tempie mogłoby być dosyć męczące. Dlatego też na "Statku kosmicznym" są również piosenki. Niby zwykłe piosenki, ale jednak w jakiś sposób wciągające. Melodie których nie powstydziłyby się zespoły typu Blur czy Myslovitz, jednak nie skażone ingerencją wytwórni płytowej. "Statek kosmiczny" jest bez wątpienia wydarzeniem na polskim rynku. Wydarzeniem o którym większość mniej wnikliwych słuchaczy rocka nawet nie wie.

 

.........nowości....historia....dyskografia....wywiady....koncerty....galeria....dźwięki....forum.........